O mnie

Moje zdjęcie
TimeMashinka to wehikuł czasu. Czasu dzieciństwa. Przewozi dzieci mądrze i śmiesznie przez drogę pełną zakrętów i dziur. Wehikuł czasu ma tylko jednego kierowcę i tylko jednego bohatera - Dziecko.

środa, 29 sierpnia 2012

UWAGA! DZIKIE ZWIERZĘTA! / Wildwechsel


Postanowiłam upamiętnić naszą rozmowę z Milanem. Tę o znakach drogowych. Właściwie codziennie wydarza się coś, co warto by uwiecznić. Nie tylko pierwsze momenty, ale specjalne błyski. Słowa. Gesty. Sytuacje. Niestety wieczorami, jak mam już kawałek papieru i ołówka, moja pamięć nie chce nic wyrzucić na brzeg. Wszystkie chwile wrzuca na wielki kompostownik, na którym wspomnienia ulegają biodegradacji. Wiem, że nic się nie zapomni tak na dobre. Wszystko zsumuje się w jeden bagaż doświadczeń, moc intuicji. Ale czasem tak by się chciało móc wrócić do wspomnień jak do starej przytulanki.


niedziela, 26 sierpnia 2012

LWIA CZĘŚĆ / Löwenanteil


Caaaaaały miesiąc mnie tu nie było. Jakoś wcale mi nie smutno. Byłam na wakacjach. Prawdziwych, trzytygodniowych. Z tego tydzień jechaliśmy NA wakacje i Z wakacji :) A pozostałe dwa tygodnie podzieliliśmy naszych najbliższych, stęsknionych okropnie i vice versa.
Udało mi się przeżyć wiele i przeżyć w ogóle. Jechałam na podniebnym rowerze, dreptałam z tłumem na Jarmarku Dominikańskim, jadłam nasturcje, byłam w kinie na nowym Batmanie, zwiedziłam nowy-stary Olsztyn, skakałam na trampolinie, poznałam pół-siostrzeńca Julka (maluszka siostry ciotecznej - jak go nazwać inaczej jak nie pół-siostrzeńcem? Siostrzeńcem ciotecznym?), kąpałam się w Bałtyku, znalazłam na plaży 4 bursztynowe pypcie i lusterko damskie, słyszałam "Szła dzieweczka" na niemieckim festynie folkowym, przegadałam hektar z ciocią Ewą, doświadczyłam masażu lomi lomi, pobyłam z moją kochaną siostrzyczką, byłam przy tym, jak mój syn uczył się jeździć na rowerze z 4 kołami i pływać z kółkiem, jak moja mała Inka uczy się raczkować, grałam w Dobble, piłam czekoladową kawę, byłam na randce z własnym mężczyzną (!), opaliłam się, kupiłam sobie wymarzone czerwone buty... Spotkałam tylu znajomych, z którymi się stęskniłam!
A nocami pisałam i rysowałam :)

Dziś umieszczam dokończony wreszcie wierszyk o lwiej części.


  


LWIA CZĘŚĆ

Leży lew na sawannie leniwie
Kiszki marsza już grają mu ckliwie
Zjadłby nawet flaminga wraz z pierzem
Lecz biec musiałby – a woli poleżeć

Woła lew swoje lwice – łowczynie
Żąda żarcia pod nos i to migiem!
Może być antylopa lub dwie
Z głodu lew swój lwi pazur już ssie

Biegną lwice w sawannę jak z procy
I polują od rana do nocy
Co ma nogi dwie, cztery lub sześć
Najważniejsze, by dało się zjeść

Zmierzch zapada, lew ucztę otwiera
I do miski się chyżo zabiera
Lecz nim zdoła zapełnić się miska
Już mu lwice sprzątają sprzed pyska

„Hejże, hola, me lwice-żoneczki!
Mięso zżarte, liżecie kosteczki
A ja wciąż głodny mąż z pustą miską?
Gdzie ma część, co ma znaczyć to wszystko?!”

„Mężu nasz, inne mamy już czasy
Harem mieć, królem być – to nie wczasy
Za leżenie nic się nie należy
Obiad sam ci pod nos nie przybieży

Cztery łapy do pracy masz lewe
To w kolejkę się ustaw za chlebem
Lwice mają prac wszelkich już dość
Twa lwia część to po lwicach jest kość!”