O mnie

Moje zdjęcie
TimeMashinka to wehikuł czasu. Czasu dzieciństwa. Przewozi dzieci mądrze i śmiesznie przez drogę pełną zakrętów i dziur. Wehikuł czasu ma tylko jednego kierowcę i tylko jednego bohatera - Dziecko.

środa, 8 czerwca 2011

KAMIENIE MIL(AN)OWE - MILAN I MĘSKIE SIKANIE

Postanowiłam zacząć nowy wątek. Bajki Milanowe. Kamienie milowe. Z mojego dzieciństwa istnieją historie o Agusi, co koty pod autami w białych rajstopkach ganiała. O żarłocznej Agnieszce, co chudej siostrze ledwo oblizanego banana ukradła. O Agusi, co z dziadkiem Bronkiem wiejskie jedzenie jadła: jajecznicę na móżdżku, kartofle z parnika, świński ogonek. O Agusi, Madzi i podpiwku. O Agusi i zajączku w czerwonym wiaderku. Przekazywane ustnie z roku na rok stają się bogatsze w szczegóły, zapachy, smaki, kolory. Tak działa pamięć ludzi starszych: przenosi tęczę do przeszłości, a teraźniejszość zasłania mgłą zapomnienia.
Chciałabym podarować Milanowi pewnego dnia zbiór historyjek o nim samym. O krokach siedmiomilowych, które zrobił w swoim rozwoju, tak niespodziewanie i lekko, jakby robił to codziennie. Jak będę żwawą staruszką, sama chętnie usiądę nad takimi opowiastkami. Będę zawstydzać nimi Milana, jak przyjedzie przedstawić nam swoją nową dziewczynę :)

MILAN I MĘSKIE SIKANIE

Była piękna majowa niedziela 2011r.. Jedna z pierwszych niedziel Milana bez pieluszki. Zarazem jedna z wielu niedziel poza domem. Nie robiliśmy nic wzniosłego. Ot, rodzinny spacer po Poznaniu, po Starym Rynku. Było ganianie gołębi. Było gapienie się na ludzi. Było żebranie o balona. Były fenomenalne lody w kulkach – Milanowe truskawkowe. Pełna wolność i spokój.
Wieczór już się zbliżał, więc ruszyliśmy w stronę auta. Na ul. Dominikańskiej Milan powiedział niespodziewanie „Ja chcę siku”. Zbaranieliśmy. Zero toalety, zero pieluszki, zero nocnika. Szybko postanowiliśmy wprowadzić Milana na wyższy stopień moczowego wtajemniczenia: sikanie na stojąco. Podjął się tego tata Christian, naturalnie. Co może wiedzieć kobieta na ten temat? Ja nie wiem nic.
Ciach, spodnie ściągnięte, ciach, majteczki wokół kostek i... no i co dalej? Tata trzyma, komenderuje, ale malutkie mięśnie nie chcą jeszcze spinać się na komendę właściciela. W efekcie mamy osikany kawałek murka, pół spodni i skarpety.
Milan lubi sikanie na murek - pełen sukces :)



2 komentarze:

  1. Masz talent do opowiadania bajek! :-)

    Paweł
    http://bajki-zasypianki.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za piękny komplement - miód na moje pióro :)

    OdpowiedzUsuń