O mnie

Moje zdjęcie
TimeMashinka to wehikuł czasu. Czasu dzieciństwa. Przewozi dzieci mądrze i śmiesznie przez drogę pełną zakrętów i dziur. Wehikuł czasu ma tylko jednego kierowcę i tylko jednego bohatera - Dziecko.

sobota, 13 października 2012

Rodzeństwo - trudny temat

Co ja się naprzeżywałam przez moją siostrę! Jak tylko sięgnę pamięcią, same kłopoty. Mama kazała mi się z nią bawić. Mama kazała mi ją wziąć na podwórko. Mama kazała mi jej poczytać. Mama kazała mi podzielić się z nią smakołykiem. Mama kazała mi oddać jej nasze jedyne czerwone rajstopy. Mama kazała... Mama zawsze obiecywała nam osobne pokoje i zawsze obietnicę łamała - lądowałyśmy znowu na wspólnych śmieciach. Pamiętam, jak kiedyś uparłam się, żeby spać przy otwartym oknie. Madzia chciała okno zamknąć. Ja otworzyłam - ona zamknęła. Wstałam i otworzyłam. Ona wstała i zamknęła. Wstawałyśmy tak chyba z 10 razy. W końcu zasnęłam, spłakana ze złości. Moja siostra, niewzruszona, poszła i zamknęła cholerne okno.
Dziś chętnie bym poczytała mojej siostrze na głos. Zabrałabym ją na jakieś smakołyki. Podzieliłabym się z  nią całą moją szafą. Ale mieszkamy ponad 1000 km od siebie :(

Część I



LIGA

Wiedźminka siedziała na murku ze swoim ulubionym lodem śledziowym. Takie lody można było dostać tylko w królestwie Pankovnia, więc Wiedźminka bywała tutaj regularnym gościem. Lodziarz Gepetto nałożył jej solidną packę śledziowego specjału i Wiedźminka już od dłuższego czasu siedziała z lodem i obserwowała przepływający obok tłum. Kuskus odmeldował się i poszedł na występ cyrku mysiego. Barni utknął na wystawie luksusowych psich bud i od czasu do czasu widać było w oddali tylko migający komin. Wiedźminka rzadko miała okazję spędzić czas sama, na smakowaniu lodów śledziowych i rozmyślaniu.

- Lidka, daj mi kawałek! – usłyszała Wiedźminka nagle rozżalony głos dziewczynki. Dziewczynka musiała być jeszcze mała, bo w głosie przebijały pierwsze łezki.
- Daj mi tylko malutki kawałeczek! Tylko polizać! Raz jeden, jedyny! Lidka, proszę, proszę, proszę...
- Nie ma mowy. To moje lody – odpowiedział głos, który mógł należeć tylko do Lidii – Poza tym jesteś mała i będzie cię boleć gardło.
- Nie będzie. Obiecuję. Daj mi zlizać tylko tę kropelkę. Tę malutką.
- Gabrysiu, nie dam ci ani kropelki. Ani pół kropelki.
- Ale ja ci dałam polizać mojego loda! Dlaczego nie chcesz teraz podzielić się ze mną swoim?
- Bo jest mój i już. Przestań już się mazać i chodźmy do domu. Za piętnaście minut mam trening.
Wiedźminka nie widziała dziewczynek w tłumie. Słyszała tylko oddalający się stukot obcasów bucików Lidii i pochlipywanie podążającej za nią Gabrysi.

Wiedźminka dużo słyszała o Lidii i Gabrysi. Trudno było o nich nie słyszeć. Były córkami królewskiej pary i oczkami w głowie swoich rodziców. W gazecie The Voice of Pankovnia codziennie można było zobaczyć zdjęcia księżniczek. Dziś na przykład był obszerny artykuł o Gabrysi i jej tanecznych talentach. Na pierwszej stronie widniało zdjęcie młodszej księżniczki w różowej sukience do baletu. Stała przed kamerą w swoich różowiutkich pointach, na samych czubeczkach stóp, z promiennym uśmiechem. Dzień wcześniej na pierwszej stronie można było zobaczyć równie duże zdjęcie starszej Lidii w karatedze, podczas wspólnego treningu z tatą, królem Tomaszem I, zwanym przez poddanych pieszczotliwie Tata-Automata.

Z rozmyślania wyrwał Wiedźminkę krzyk Lidki.
- Gabrysia, Gabrysiaaaaaaa! Wracaj!
Gdzież z chmur odpowiedział jest głos pełen strachu, ale nie można było zrozumieć ani słowa. Wiedźminka pobiegła przerażona w kierunku głosów. Zastała Lidię stojącą przy ogrodzeniu boiska do piłki nożnej i wpatrującą się w górę. Gabrysi nie było.
- Co się stało? Co się stało? – Wiedźminka dyszała po szybkim biegu.
- Przepraszam bardzo, ale nie odpowiadam na pytania nieznajomym – odpowiedziała Lidia rezolutnie.
- Wasza Wysokość, proszę wybaczyć niedopatrzenie – Wiedźminka szybko się poprawiła – Nazywam się Wiedźminka. Jestem... – tutaj mała wiedźma zająknęła się. Jak miała powiedzieć dziewczynce i to w dodatku księżniczce, że jest czarownicą, ma gadającego kota Kuskusa i podróżują w domku Barnim? – Jestem członkinią Międzykrólewskiej Gwardii Bezpieczeństwa i moim obowiązkiem jest zapobieganie wypadkom oraz niesienie pomocy w potrzebie. Usłyszałam krzyk i pospieszyłam w kierunku Waszych Wysokości. Czy wolno mi wiedzieć, co się tutaj stało?
- Miło mi ciebie poznać, Wiedźminko. Jestem starszą córką królewską i mam na imię Lidia. Czekam właśnie na moją siostrę Gabrysię. Przed chwilą kupiła sobie zabawny latawiec w kształcie smoka i teraz drażni się ze mną latając pod chmurami. Zaraz z pewnością wróci.
- Wasza Wysokość, proszę wybaczyć, ale z odległości krzyk księżniczki Gabrysi wydawał się być przerażony – Wiedźminka dziwiła się temu, że starsza księżniczka tego nie słyszała.
- Bała? Gabrysia? Ależ ona uwielbia takie dzikie akcje! Zwłaszcza wtedy, jak mi się spieszy. Za chwilę zaczynam trening karate z tatą, a ona gdzieś zniknęła. Gabrysia! Fioooonaaaaa! – Lidka powoli traciła cierpliwość.
Z góry rozległ się przeraźliwy wrzask. Wyraźnie było słychać, że księżniczka Gabrysia jest w tarapatach. Nagle nad głowami małej czarownicy i księżniczki Lidii przeleciał monstrualnych rozmiarów smok. Na jego grzbiecie siedziała Gabrysia i kurczowo trzymała się smoczej grzywy.
- Ratunku! Pomocy! – krzyczała w kierunku siostry.



 A to przymiarka Ani do ilustracji. Ja naszkicowałam smoka i wyobraziłam sobie chińskiego powtora. Od Ani wrócił... ucywilizowany :)

2 komentarze:

  1. Mnie się podoba i czekam na ciąg dalszy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Będzie dla mnie zaszczytem, jak przeczytasz bajkę Jasiowi i Misiowi. Może przeredagować Ci tekst na dwóch chłopców?

      Usuń