O mnie

Moje zdjęcie
TimeMashinka to wehikuł czasu. Czasu dzieciństwa. Przewozi dzieci mądrze i śmiesznie przez drogę pełną zakrętów i dziur. Wehikuł czasu ma tylko jednego kierowcę i tylko jednego bohatera - Dziecko.

sobota, 5 marca 2011

Anty-Puchatkowe książki dla dzieci

Byłam dziś na Targach Książki dla Dzieci i Młodzieży w Poznaniu. Nabiłam sobie do głowy Minimini i spodziewałam się tłumu kopii Mani, kotka Jessa, Roztańczonej Angeliny, Olinka Okrąglinka i innych telewizyjnych hitów. Oczekiwałam landrynkowych kolorów "emanujących bezpieczeństwem", radosnych, pogodnych i inne srutututu.

Obejrzałam książki nominowane do różnych nagród i te nagrodzone. Obejrzałam wystawę polskich ilustratorów. Przeszłam po stoiskach wydawnictw książek dla dzieci. Polscy ilustratorzy "dali czadu"! Byłam zaskoczona tym, co i jak proponują dzieciom. Po pierwsze, postacie dalekie od pluszakowatości, krągłości i dziecięcych proporcji. Plejada gwiazd: długie, z charakterystycznymi nosami, bezkształtne, brzydkie, abstrakcyjne, proste, skomplikowane... Anty-Puchatki, tak bym to określiła w skrócie. I na ten widok już się rozchmurzyłam :)
Po drugie, żadnych bzdurnych kolorków. Więcej w zasadzie kolorów mocnych, żywych, zdecydowanych. Często kolory były ograniczone do kilku-kilkunastu w jednej książce. Po trzecie, łączenie technik i mnogość tychże. Zdjęcia + rysowanie. Czarne tło i białe kreski. Malowanie pędzlem i rysowanie ołówkiem. Malowanie + wydzieranki z gazet. Niesamowite efekty.
Po czwarte, liternictwo jest tak samo ważne jak grafika i stanowi część konceptu strony. Specjalnie dobrane, "niedzieciowe" fonty. Litery zakomponowane w bloki, bloki wrzucone prosto albo krzywo, niektóre sformułowania celowo powiększone albo pomniejszone. Wszystko, co z liter można wycisnąć na rzecz koncepcji, weszło do książek dla dzieci. Dzięki temu wyglądają one bardziej na świetnie złożone, ultra-nowoczesne katalogi dla dorosłych.
Po piąte, dużo abstrakcji. Jak opisać abstrakcję? Może przykładem, bo nic innego nie przychodzi mi na myśl. W tekście jest "Wy nie wiecie, a ja wiem, jak rozmawiać trzeba z psem", a na obrazku jeden duży czarny kleks i kilka czarnych, małych kleksów. Niby pies i ślady psa. I cała książka biało-czarno-czerwona. Rewelacja!

Jeśli mój synek ma dorastać na takich ilustracjach i takich historiach, to TAK, TAK, TAK!

P.S. Na własne oczy widziałam Bohdana Butenkę live! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz