O mnie

Moje zdjęcie
TimeMashinka to wehikuł czasu. Czasu dzieciństwa. Przewozi dzieci mądrze i śmiesznie przez drogę pełną zakrętów i dziur. Wehikuł czasu ma tylko jednego kierowcę i tylko jednego bohatera - Dziecko.

poniedziałek, 14 marca 2011

Siedzę w nowych obrazkach

Oczami wyobraźni widzę, jak genialny fotograf-grafik-filozof Michał składa moją pierwszą książeczkę dla nieśmiałych dziewczynek od nowa i wychodzi z niej cudo. To znaczy cudo już było, teraz będzie cudo nad cuda :) Ja tymczasem siedzę z ołówkiem nad chłopięcą wersją historii i w zasadzie rysuję wszystko od nowa. Co się zmieni? Marzę o tym, żeby było więcej dynamiki, więcej życia w tych rysunkach. Żeby kolor był intensywniejszy, bardziej soczysty. Wymyśliłam sobie kilka ciekawych perspektyw, mniej "dorosłych". Próbuję oddać mimikę prostą kreską.
Waźne są też zmiany w tekście. Uświadomiła mi to "Płeć mózgu". Chłopiec nie przytula pluszowej zabawki na pocieszenie albo ukojenie lęku. Nie podskakuje ze strachu na widok robaka. Śmiało sprawdza magiczność kubka Wiedźminki. Nadal się boi, ale szybciej wychodzi ze swojej skorupki. Jest po prostu bardziej chłopięcy.
Pozostała Wiedźminka. Kuskus nadal chowa się na każdej stronie. Barni nadal wędruje po nocach. No i jest Robaczek-Chowaczek.
Nie mogę się doczekać, aż te dwie książeczki wreszcie ujrzą światło dzienne. Pewnie gdyby nie mój perfekcjonizm, już byłyby "w obiegu". Tylko dla mnie są "jeszcze nie nadające się do publikacji". Ciekawe, kiedy będę wiedziała, że to jest TO?

Do pisania podwójnych wersji jednej historii, dla dziewczynek i chłopców, skłoniło mnie kilka refleksji. Rozmowa z koleżanką-"psycholożką". Obserwacja Milana. Wywiad w żłobku. Książki. Przeczytałam o ciekawym doświadczeniu. W Izraelu próbowano w kibucu wychować pokolenie dziewczynek i chłopców zrównanych w prawach i obowiązkach. Mieli zostać pozbawieni tego, co niesie ich płeć, a co w kibucu wydawało się zbędne. Po latach okazało się, że dziewczynki wychowane jak chłopcy nadal wskakiwały w buty ich matek i kontynuowały swoje kobiece role. Eksperyment się więc nie powiódł. Kobiecość mamy zapisaną głębiej niż w tradycji. Potem ciocia Ania ze żłobka opowiedziała mi o swojej znajomej, która miała synka i wychowywała go z różowym kolorem, wózkiem do lalek itd. Nie wiem, w czym leżał problem, ale chłopiec wkrótce stał się pośmiewiskiem klasy. Bał się. Nikt nie chciał się z nim bawić. On nie chciał się z nikim bawić. Odstawał od grupy. Wniosek - przyjdzie czas, jak nawet mój synek złapie za jakiś plastikowy pistolet, nawet jeśli wychowujemy go na pacyfistę. Natura upomni się o swoje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz