O mnie

Moje zdjęcie
TimeMashinka to wehikuł czasu. Czasu dzieciństwa. Przewozi dzieci mądrze i śmiesznie przez drogę pełną zakrętów i dziur. Wehikuł czasu ma tylko jednego kierowcę i tylko jednego bohatera - Dziecko.

poniedziałek, 21 lutego 2011

Dziewczynki piszą chłopcom

Dłuuuugo się wzbraniałam przed przeczytaniem "Płci mózgu" aż poleciła mi to kuzynka mojego taty, bardzo fajna pani pedagog. Stwierdziła, że wiedza zawarta w "Płci mózgu" bardzo jej się przydała w wychowaniu syna (dziś nastoletniego, sympatycznego chłopaka) i w obudzeniu w nim takich zainteresowań i talentów, których sam z siebie by nie rozwijał. No cóż, westchnęłam i wzięłam. Trudno, co robić...
Książka odleżała swoje na półce aż pewnego dnia po nią sięgnęłam. Po kilku stronach kartkowałam dalej. O dziwo, nie chciało mi się spać! Przeczytałam m.in. o tym, jak na naszą "mózgową" kobiecość-męskość działają hormony i co się kiedy dzieje. Ciekawa była też organizacja kilku ważnych ośrodków w mózgu kobiety i mężczyzny. To już wyjaśnia gros "dziwnych" zachowań osobników innego gatunku - mężczyzn. Wyłapywałam to, co mogło mieć znaczenie dla a) matki, b) bajkopisarza.
Zaczęłam pod innym kątem obserwować Milana. Okazał się 100% samcem, o ile można tak powiedzieć o dwulatku z groszami. Nastawiony na akcję, skupiony na przedmiotach, auta + klocki, naśladuje dźwięki wszystkiego, co się porusza. Zainteresowany ludźmi o tyle, o ile mogą mu się przydać w zabawie albo do załatwienia różnych spraw (np. ściągnięcia z górnej półki regału CD Bruce'a Springsteena). Jako wzrokowiec bezbłędnie odgaduje (odkąd skończył półtora roczku) marki samochodów i rozpoznaje reklamy w TV po pierwszym kadrze. W jednej książeczce ma strony z różnymi przedmiotami do nazywania. Stronę z ludźmi przewraca, jakby jej nie widział. Skupia się za to na stronach ze zwierzętami i oczywiście pojazdami. No i jego nieograniczona ciekawość świata... Puścić się w długą w wielkim centrum handlowym, w lesie, na dużym placu - to właśnie mój syn, mini-macho.
Dziewczynki są (podobno) inne. Skupiają się na relacjach, na ludziach. Nie odchodzą tak daleko od rodziców. Trudniej im się pożegnać z rodzicami w żłobku/przedszkolu. Szybciej zaczynają mówić, ponieważ mają lepiej zorganizowany w mózgu ośrodek słuchu. Dlatego też w szkole szybciej zaczynają czytać - bazą czytania jest słyszenie, a nie oglądanie literek. Szybciej składają długie zdania. Może dane mi będzie się przekonać :)

Z mojego, dziewczyńskiego, punktu widzenia trudno się nie zgodzić z takim opisem. Podobno bardzo szybko zaczęłam mówić. Moment czytania pamiętam już sama - pięcioletnia Aga w żółtych podkolanówkach własnej ciotki siedzi na schodach u dziadków w Gołańczy i czyta młodszym dzieciakom bajkę. Buczałam czytając "Braci Lwie Serce", a "Pan Samochodzik" jakoś nie zrobił na mnie wrażenia (tylko dlaczego potem uwielbiałam "Old Surehanda" Karola Maya?). Orientacja na mapie albo w lesie = 368. odcinek "Zagubionych". Jak raz w szkole narysowałam na tablicy ostrosłup, to pan z matmy spojrzał na mnie wymownie i narysował jeszcze raz. Ludzie interesowali mnie od zawsze. W pewnym momencie zafiksowałam się nawet strasznie na relacjach i dopiero odejście od problemu na baaaaaaardzo daleki dystans pozwoliło mi się od tego odpępnić. Zabawki? Lalka i misiek, żadnych aut. Klocki pamiętam dobrze - nie wiedziałam, co z nich zrobić. Tacie za to szło genialnie. Ogromna ciekawość świata, którą "coś" tłumiło i kazało mi się zawsze trzymać w drugim rzędzie. Do tej pory uważałam, że jest to wynik wyłącznie ociosania przez różne systemy, ale może jednak była to jakaś "wada wrodzona mózgu"?

Sprawa z bajkami ma się jeszcze ciekawiej. Opowieści chłopców są podobno pełne akcji, nagłych zwrotów, drastycznych momentów i napięcia. Dziewczynki skupiają się na ludziach i opowiadają o cieple, spokoju i bezpieczeństwiej. Gdy tę samą historię opowiedzą chłopiec i dziewczynka, to raz dostaniemy bajkę o rabusiu, a za drugim razem bajkę z punktu widzenia ofiary. To ma niesamowite znaczenie z punktu widzenia bajkoterapii i bajkopisania w ogóle. Co więcej, patrząc na grono osób zajmujących się pisaniem opowieści dla dzieci i ich ilustrowaniem widać ogromną przewagę kobiet. Na bank ma to wpływ na sposób podania wiedzy o świecie. Mężczyzn w "branży" jest niewielu. Z pamięci wymienię na szybko tylko Bohdana Butenkę, Janoscha/Janosza, duet Sempe i Goscinny (seria o Mikołajku) i Michała Mordarskiego od pozytywnie zakręconych wierszyków. Jakaż szkoda! Bajki pisane przez facetów niezmiernie mi się podobają. Są takie... nieprzemoralizowane. Puszczając szelmowskie oko do czytelnika budzą we mnie małego łobuziaka - moją ukrytą chłopięcość ;)

(obrazek ze strony komiks.gildia.pl)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz