O mnie

Moje zdjęcie
TimeMashinka to wehikuł czasu. Czasu dzieciństwa. Przewozi dzieci mądrze i śmiesznie przez drogę pełną zakrętów i dziur. Wehikuł czasu ma tylko jednego kierowcę i tylko jednego bohatera - Dziecko.

piątek, 25 lutego 2011

"Bajki naścienne"

Od wczoraj zabieram się za pisanie. Gardło mnie rozbolało, chrypa chwyciła krtań mocną garścią i pisanie stało się jedyną bezbolesną formą komunikacji.
Zastanawiałam się ostatnio nad tym, czy są bajki dla dorosłych. Tak strasznie zresztą nie musiałam się wysilać, bo oczywiście są. Mamy cała gamę dzieł science-fiction, w różnej proporcji science i fiction. Mamy fantasy. Mamy też "real fantasy", jak nazywam produkcje typu "Mamma mia" czy "Ja cię kocham, a ty śpisz". Te ostatnie ogląda się najlepiej z pudłem lodów pod ręką, "ku pokrzepieniu serc". Doszłam jednak do wniosku, że najlepszymi bajkami zakrawającymi na bajki psychoedukacyjne jest literatura korporacyjna.

Co to jest za zwierz? Ha! Dla niezorientowanych, są to wewnętrzne gazetki, prezentacje, hasła przewodnie wiszące na ścianach, polityki i przemówienia skierowane od wodzów do ludu pracującego. Ich celem, jak każdej szanującej się bajki psychoedukacyjnej, jest dokonanie w odbiorcach jakiejś zmiany wewnętrznej, aby możliwa była zmiana zewnętrzna. "Bajki naścienne" (to chyba adekwatna nazwa dla czegoś, co wisi na ścianie) są wypracowaniami wypełnionymi górnolotnymi słowami po dyskretne, pseudo-eleganckie antyramy. Wartości firmy to oczywiście koleżeńskość, wespół w zespół, uczciwość, rzetelność, poświęcenie dla firmy, pokłonienie się celom firmowym, wiara w słowo wodza, służenie klientowi, itp. W prezentacjach pokazywanych na spotkaniach ze starszyzną plemienną pokazuje się piękne zdjęcia, uśmiechnięte buzie, radosne produkty, szczęśliwych klientów - ku chwale firmy! Gdy prezentowany jest nowy system motywacyjny, zazwyczaj jest on tak skomplikowany, że trzeba go uprościć chłopu od kielni i młota mówiąc: "Chłopie, możesz zarobić więcej!".
Moimi ulubionymi są jednak gazetki firmowe. Od pierwszej do ostatniej strony. Życzenia świąteczne od prezesa i jego rodziny, którzy to wszyscy są przecież ludźmi takimi jak prosty pracownik: spełnienia zawodowego, motywacji, zapału, wytrwałości w realizacji celów. I szczęścia w życiu osobistym, bo to ważne. W tle choinka z Photoshopa, góra prezentów z Photoshopa i dzieci pewnie też z Photoshopa. Normalny człowiek musi sobie tę choinkę po prostu kupić za pieniądze zarobione w nowym systemie motywacyjnym. O dziwo, choinka wypada o pół metra niższa niż w zeszłym roku. Strona druga - dlaczego nasza firma jest najlepsza. Strona trzecia - dzień codzienny naszego fantastycznego działu kontroli wewnętrznej. Strona czwarta - pracownicy miesiąca. Strona piąta - wartości naszej firmy. Ostatnia strona zazwyczaj jest "luzacka": żarciki, komiksiki, przepisiki na klopsiki.

Produkcja "bajek naściennych" zajmuje firmom zazwyczaj sporo czasu i pochłania konkretne pieniądze. Powinna więc działać. Dlaczego więc typowy "szczurek korporacyjny" chodzi niezmiennie niezadowolony, naburmuszony, agresywny, poirytowany i wrogo nastawiony do bliźniego? Dlaczego wszystkie korporacyjne bla bla bla ma głęboko w... poważaniu i pilnuje jedynie pozorów? Dlaczego o swojej firmie mówi źle albo wcale?

Może dlatego, że w tych "bajkach naściennych" nie ma ani krzty magii?   

1 komentarz:

  1. zalatuje propaganda a la 200 procent normy.... Moze to odstrasza...? Aga, zrobze cos! ;)

    OdpowiedzUsuń