Dziś chętnie bym poczytała mojej siostrze na głos. Zabrałabym ją na jakieś smakołyki. Podzieliłabym się z nią całą moją szafą. Ale mieszkamy ponad 1000 km od siebie :(
Część I
LIGA
Wiedźminka
siedziała na murku ze swoim ulubionym lodem śledziowym. Takie lody można było
dostać tylko w królestwie Pankovnia, więc Wiedźminka bywała tutaj regularnym
gościem. Lodziarz Gepetto nałożył jej solidną packę śledziowego specjału i
Wiedźminka już od dłuższego czasu siedziała z lodem i obserwowała przepływający
obok tłum. Kuskus odmeldował się i poszedł na występ cyrku mysiego. Barni utknął
na wystawie luksusowych psich bud i od czasu do czasu widać było w oddali tylko
migający komin. Wiedźminka rzadko miała okazję spędzić czas sama, na smakowaniu
lodów śledziowych i rozmyślaniu.
- Lidka, daj mi
kawałek! – usłyszała Wiedźminka nagle rozżalony głos dziewczynki. Dziewczynka
musiała być jeszcze mała, bo w głosie przebijały pierwsze łezki.
- Daj mi tylko
malutki kawałeczek! Tylko polizać! Raz jeden, jedyny! Lidka, proszę, proszę,
proszę...
- Nie ma mowy. To
moje lody – odpowiedział głos, który mógł należeć tylko do Lidii – Poza tym
jesteś mała i będzie cię boleć gardło.
- Nie będzie.
Obiecuję. Daj mi zlizać tylko tę kropelkę. Tę malutką.
- Gabrysiu, nie
dam ci ani kropelki. Ani pół kropelki.
- Ale ja ci dałam
polizać mojego loda! Dlaczego nie chcesz teraz podzielić się ze mną swoim?
- Bo jest mój i
już. Przestań już się mazać i chodźmy do domu. Za piętnaście minut mam trening.
Wiedźminka nie
widziała dziewczynek w tłumie. Słyszała tylko oddalający się stukot obcasów
bucików Lidii i pochlipywanie podążającej za nią Gabrysi.
Wiedźminka dużo
słyszała o Lidii i Gabrysi. Trudno było o nich nie słyszeć. Były córkami
królewskiej pary i oczkami w głowie swoich rodziców. W gazecie The Voice of
Pankovnia codziennie można było zobaczyć zdjęcia księżniczek. Dziś na przykład
był obszerny artykuł o Gabrysi i jej tanecznych talentach. Na pierwszej stronie
widniało zdjęcie młodszej księżniczki w różowej sukience do baletu. Stała przed
kamerą w swoich różowiutkich pointach, na samych czubeczkach stóp, z promiennym
uśmiechem. Dzień wcześniej na pierwszej stronie można było zobaczyć równie duże
zdjęcie starszej Lidii w karatedze, podczas wspólnego treningu z tatą, królem
Tomaszem I, zwanym przez poddanych pieszczotliwie Tata-Automata.
Z rozmyślania
wyrwał Wiedźminkę krzyk Lidki.
- Gabrysia, Gabrysiaaaaaaa!
Wracaj!
Gdzież z chmur
odpowiedział jest głos pełen strachu, ale nie można było zrozumieć ani słowa. Wiedźminka
pobiegła przerażona w kierunku głosów. Zastała Lidię stojącą przy ogrodzeniu
boiska do piłki nożnej i wpatrującą się w górę. Gabrysi nie było.
- Co się stało?
Co się stało? – Wiedźminka dyszała po szybkim biegu.
- Przepraszam
bardzo, ale nie odpowiadam na pytania nieznajomym – odpowiedziała Lidia
rezolutnie.
- Wasza Wysokość,
proszę wybaczyć niedopatrzenie – Wiedźminka szybko się poprawiła – Nazywam się
Wiedźminka. Jestem... – tutaj mała wiedźma zająknęła się. Jak miała powiedzieć
dziewczynce i to w dodatku księżniczce, że jest czarownicą, ma gadającego kota
Kuskusa i podróżują w domku Barnim? – Jestem członkinią Międzykrólewskiej
Gwardii Bezpieczeństwa i moim obowiązkiem jest zapobieganie wypadkom oraz niesienie
pomocy w potrzebie. Usłyszałam krzyk i pospieszyłam w kierunku Waszych
Wysokości. Czy wolno mi wiedzieć, co się tutaj stało?
- Miło mi ciebie
poznać, Wiedźminko. Jestem starszą córką królewską i mam na imię Lidia. Czekam
właśnie na moją siostrę Gabrysię. Przed chwilą kupiła sobie zabawny latawiec w
kształcie smoka i teraz drażni się ze mną latając pod chmurami. Zaraz z
pewnością wróci.
- Wasza Wysokość,
proszę wybaczyć, ale z odległości krzyk księżniczki Gabrysi wydawał się być
przerażony – Wiedźminka dziwiła się temu, że starsza księżniczka tego nie
słyszała.
- Bała? Gabrysia?
Ależ ona uwielbia takie dzikie akcje! Zwłaszcza wtedy, jak mi się spieszy. Za
chwilę zaczynam trening karate z tatą, a ona gdzieś zniknęła. Gabrysia!
Fioooonaaaaa! – Lidka powoli traciła cierpliwość.
Z góry rozległ
się przeraźliwy wrzask. Wyraźnie było słychać, że księżniczka Gabrysia jest w
tarapatach. Nagle nad głowami małej czarownicy i księżniczki Lidii przeleciał
monstrualnych rozmiarów smok. Na jego grzbiecie siedziała Gabrysia i kurczowo
trzymała się smoczej grzywy.
- Ratunku!
Pomocy! – krzyczała w kierunku siostry.
A to przymiarka Ani do ilustracji. Ja naszkicowałam smoka i wyobraziłam sobie chińskiego powtora. Od Ani wrócił... ucywilizowany :)
Mnie się podoba i czekam na ciąg dalszy :-)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Będzie dla mnie zaszczytem, jak przeczytasz bajkę Jasiowi i Misiowi. Może przeredagować Ci tekst na dwóch chłopców?
Usuń