To jest tak: myślę sobie "świńskie kawały". I świńskie kawały działają jak magnes na pasujące dźwięki. Do rymu, do rytmu, do sensu. Po kilku dniach świńskie kawały są spisane. Niestety na raty, bo dzieci i inne przypadłości skutecznie odrywają mnie od pisania. Ale ostatecznie SĄ i to się liczy.
Czytam, czytam... I nagle WIDZĘ. Widzę ilustrację. Świnię zniesmaczoną świńskim kawałem (zadka). Ja w tym widzę szpas, ale czy inni też? Testujemy:
Wierszyka nie widać, więc wklejam osobno:
**************************************************************
ŚWIŃSKIE KAWAŁY
Jedna świnia
drugiej świni
Prosto się do
ucha ślini
Świetny kawał
podsłuchała
Trzęsąc się ze
śmiechu cała
Szepcze
„Słuchaj,
słuchaj, ale kawał!
Usłyszałam –
prawie zawał!
Chodź na stronę,
ucho przychyl
Parę słów
nieprzyzwoitych
Jest”
Świnia A do świni
B
(No bo jak
rozróżnić je?)
Kawalarsko i
dosadnie
W kawał bez
cenzury żadnej
Brnie
Wtem słuchaczka –
świnia B
Skacze kwicząc
„Fe! A fe!”
Raz czerwona a
raz blada
„Co też pani
opowiada?
Dość!”
„Ja już nie chcę
tego słuchać!
To obraża me
uczucia!
Nawet świńska
brudna dusza
Słysząc stek ten
bzdur obrusza
Się!”
„Ależ z pani
kawał świni
Niech się pani
zarumieni
Taki kawał – to
żenada!
Uszy więdną, ryj
opada
Wstyd!”
Od tej pory świni
życie
Płynie bardzo
przyzwoicie
Świński kawał,
który budzi
Czysty zachwyt
wszystkich ludzi
SCHAB
********************************************************************
Smacznego!
Siedzę i rżę :DDDDDDDDDDD Siedzę, bo nie mam gdzie paść i rżeć :DDDDDDDDDD A tak poważnie: rozwijasz się :D Świetne :D
OdpowiedzUsuń